Kategoria: Aktualności z filmów i seriali. Jeff Fowler poprzez media społecznościowe opublikował zdjęcie fotela reżysera z logo filmu. Dodał do niego opis z informacją o tym, że zdjęcia do obrazu ruszają dzisiaj. Wpis z Twittera możecie zobaczyć poniżej. Lights, camera, hedgehog. Production on Sonic the Hedgehog 2 starts „My, dzieci z dworca ZOO” to poszerzona, serialowo przetworzona wersja bestsellerowej autobiografii Christiane F., która była również inspiracją dla kultowego filmu o tym samym tytule, zrealizowanego w 1981 roku. Książka została przetłumaczona na 30 języków i sprzedana na całym świecie w 5 milionach egzemplarzy. 2011-11-05 Skomentuj Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała! Udostępnij W trakcie czytania tej książki zastanawiałam się czy powinnam napisać tą recenzję. "My, dzieci z dworca Zoo". Jest to powieść oparta na faktach. Opowiada ona o codziennych problemach, bólach i cierpieniach narkomanki z Berlina Zachodniego i jej przyjaciół. Główną bohaterką tej powieści jest Christiane F. Dziewczyna z powodu kłopotów w domu oraz braku akceptacji ze strony rówieśników sięga po narkotyki. Znaczenie filmu jest na wskroś symboliczne niemal w każdym kadrze. Już sama bohaterka dzieła, tytułowa Katedra, nie jest zwykłą, statyczną budowlą, ale żywym tworem owianym jakąś transcendentną, bliżej nieokreśloną tajemnicą. Gotycką konstrukcję i to co się z nią dzieje można interpretować na kilka sposobów. Tytuł polski: "My, dzieci z dworca Zoo" Tytuł oryginalny: "Wir Kinder Vom Bahnhof Zoo" Wydawca: Wydawnictwo ISKRY Data polskiego wydania: 1987; 1990; 1997 Liczba stron: 222 Gatunek: biografia, autobiorafia, pamiętnik, literatura młodzieżowa Moja ocena: 6/10 Wybranie pierwszej książki do zrecenzowania na blogu wcale nie jest takie łatwe! . Berliński underground, narkomania i prostytucja nieletnich. Wokół tych kontrowersyjnych tematów oscyluje historia Christiane F., która w 1981 roku doczekała się filmowej adaptacji. Jak na tle książkowego oryginału i jego ekranizacji, wypada serialowa wersja „My, dzieci z dworca ZOO”, która właśnie pojawiła się na HBO GO? Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres „My, dzieci z dworca ZOO” swoją premierę miały pod koniec lat 70. (w Polsce w wydaniu książkowym pojawiły się niemal dekadę później) i od tamtej pory historia Christiane F. oddziałuje na wyobraźnię kolejnych pokoleń czytelników. Nastolatkowie sięgają po nią skuszeni obietnicą kontrowersyjnego spektaklu, pełnego seksu i narkotykowych tripów, przez co ugruntowują jej kultowy status. Z tego powodu z przenoszeniem opowieści na ekran wiąże się wiele pułapek. Trzeba przetłumaczyć obecne w niej wątki na współczesny język, jednocześnie nie zatracając jej istoty. Uli Edel miał zadanie ułatwione. W 1981 roku nie musiał szukać nowych kontekstów, wystarczyło jedynie przyśpieszyć narrację, wybrać odpowiednie linie fabularne, aby móc oddać sens książki. Cztery dekady później sprawa jest już o wiele bardziej skomplikowana. Zmieniły się czasy, a wraz z nimi oczekiwania i kompetencje odbiorcze widzów. Twórcy serialu stanęli więc przed nie lada wyzwaniem i zrobili wszystko, aby jemu podołać. Tak jak Edel rezygnują ze znanej z książki przydługiej ekspozycji. W oryginale 12-letnia Christiane zaczyna swoją przygodę z narkotykami od haszyszu, potem sięga po tabletki i psychodeliki, aż w końcu upadla się heroiną. Ośrodek dla młodzieży, klub Sound i tytułowy dworzec ZOO jawią się w tym wypadku kolejnymi kręgami piekła. Zarówno w filmie, jak i nowej produkcji tego nie ma. W serialu po krótkim wstępie od razu trafiamy do Sounda i protagonistka szybko sięga po, jak sama to nazywa, „h”. Jakby pełna nazwa narkotyku była przekleństwem, a wypowiedzenie jej miało być ostatecznym dowodem ich upadku, bohaterowie ciągle korzystają z tego skrótowca. Z wyjątkiem ostatniego odcinka, to zawsze jest „h”, której zażycie okazuje się niczym „stanie na zimnie i okrycie się ciepłym kocem”. Jak to się rozwija, wszyscy dobrze wiemy. Jest fajnie, przyjemnie, aż postacie sięgają dna, zaczynają się prostytuować za działkę i próbują znaleźć wyjście z sytuacji, w jakiej się znaleźli. W przeciwieństwie do Edela, twórcy serialu mają czas, aby pokazać relacje rodzinne nastolatków. Poznajemy stosunek Christiane do ojca, który dopóki nie okazuje się przemocowcem jak w książce, wzbudza naszą sympatię i uwodzi swoim chłopięcym urokiem. Upadek protagonistki, wzorem oryginału nierozerwalnie wiąże się z rozpadem związku rodziców. Stopniowo odkrywamy też powody, dla jakich inne postacie zdecydowały się sięgnąć po narkotyki. Stella próbuje uciec od matki alkoholiczki, Babsi ma dość etykiety wyższych sfer, a Benno nie może dogadać się ojcem. Powoli zatapiamy się w świecie ich wszystkich, bo każdy i każda z nich jest pełnowymiarowym bohaterem ze zrozumiałym i wiarygodnym portretem psychologicznym. Annette Hess i jej współpracownicy jak mogą starają się podkreślić uniwersalizm swojej historii, obdarzając ich cechami, z jakimi może utożsamiać się dzisiejsza młodzież. Chcą uwspółcześnić opowieść, tak aby była atrakcyjna dla młodego odbiorcy. My, dzieci z dworca ZOO/HBO Wspomniany Benno jest odpowiednikiem książkowego Detlefa i wplątuje się w podszytą homoseksualną fascynacją relację z Michim, a matka Christiane wydaje się typowo współczesną kobietą niezależną, która nie potrzebuje mężczyzny, aby czuć się spełnioną. Podobnych uaktualnień opowieści jest oczywiście więcej. Najbardziej jednak odczuwalne są za sprawą ścieżki dźwiękowej. Klimat epoki, w jakiej rozgrywa się akcja oddaje chociażby Changes Davida Bowiego, ale obok niego równie dobrze brzmi Chandelier w nowej aranżacji, czy dobrze nam znane Dog Days Are Over w wykonaniu Florence + The Machine. Taki misz masz tematyczny i muzyczny wydobywa z opowieści nowe znaczenia i pozwala nam spojrzeć na nią w zupełnie nowym kontekście. Jednakże od strony wizualnej twórcy jednocześnie odzierają ją z większości ładunku emocjonalnego. Berliński underground hipnotyzuje feerią barw i stroboskopowym światłem, ale jednocześnie razi niewiarygodną sterylnością. Edel próbował znaleźć filmowy ekwiwalent dla brutalnie realistycznego języka książki. Dlatego ludzie na dworcu ZOO poruszali się niczym zombie, ubrania były poszarpane, a stan czystości publicznych toalet pozostawiał wiele do życzenia. Zarówno po lekturze, jak i obejrzeniu produkcji czuło się nieodpartą potrzebę pójścia pod prysznic, aby zmyć z siebie wszechobecny w treści brud. W serialu tego nie uświadczymy. Postacie ciągle prezentują się jak z okładek kolorowych czasopism, Christiane i jej przyjaciele chodzą w czyściutkich ciuchach, a szalety powalają higieniczną bielą. Świat przedstawiony nie jest odpychający, a kuszący i nęcący. Kolejne dramaty rozgrywają się w sterylnych przestrzeniach, nie ma tu obrzydliwych wymiocin, czy innych fekaliów. Pomimo podejmowanego tematu jest miło i przyjemnie. Brak tu jakiegokolwiek ciężaru emocjonalnego, co zubaża wydźwięk poruszając historii. Twórcy starają się to nadrobić i ewidentnie bardziej niż na realizmie zależy im, aby oddać stan psychiki i ducha bohaterów. My, dzieci z dworca ZOO/HBO Annette Hess i jej współpracownicy wybierają język nadmiaru. Wzbogacają opowieść licznymi metaforami. W uniesieniu w Soundzie bohaterowie rzeczywiście wznoszą się ku sufitowi, Babsi jest mrocznym korytarzem ściągana na dno, a zjeżdżająca w dół winda staje się odpowiednikiem autostrady do piekła, którą podąża protagonistka. Twórcy nasączają narrację surrealizmem, wybierając stylistykę znaną z „Requiem dla snu”. „My, dzieci z dworca ZOO” o wiele lepiej by jednak działały, gdyby poszli ścieżką wyznaczoną przez Danny’ego Boyle’a i jego „Trainspotting”. W tym jednak kształcie serial jest przyjemny w oglądaniu, ale nie zmusi nas do głębszych przemyśleń. Pozostawi po sobie mgliste, aczkolwiek miłe wspomnienie. A chyba nie o to chodziło dziennikarzom „Sterna”, kiedy spisywali historię Christiane F. Wszystkie odcinki „My, dzieci z dworca ZOO” obejrzycie na HBO GO. Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis w Google News. The post Wybierz życie. Recenzja serialu „My, dzieci z dworca ZOO” dostępnego na HBO GO appeared first on . Mini serial 2021 6g. 50m. od 18 lat Dramat Christiane, Stella, Babsi, Axel, Michi i Benno poznają się podczas undergroundowych imprez w pełnych narkotyków berlińskich klubach. Są silni, odważni i wiodą szalone życie w „raju”, który początkowo wydaje im się być feerią kolorów, brawury i ekscytacji. Centralną postacią i osią dla całej grupy jest Christiane, na życiu której ogromne piętno odcisnęło rozstanie jej rodziców. Dziewczyna ucieka z domu, by odnaleźć się w niezwykle kuszącym alternatywnym świecie. Zacieśniające się z biegiem czasu więzi między nastolatkami sprawiają, że członkowie grupy w hedonistycznych uniesieniach szukają kolejnych dreszczy emocji, przeżywając pełne euforii wzloty i mroczne, niebezpieczne wręcz, upadki. Podczas gdy ich życie i związki na zmianę rozwijają się i rozpadają, ich własne traumy wciągają ich w wir, z którego nie każdy jest w stanie uciec. FilmChristiane F. - Wir Kinder vom Bahnhof Zoo19812 godz. 18 min. {"id":"30641","linkUrl":"/film/My%2C+dzieci+z+dworca+Zoo-1981-30641","alt":"My, dzieci z dworca Zoo","imgUrl":" Christiane i jej chłopak Detlef są uzależnieni od narkotyków. Oboje parają się prostytucją, aby zdobyć pieniądze na kolejną działkę. Więcej Mniej {"tv":"/film/My%2C+dzieci+z+dworca+Zoo-1981-30641/tv","cinema":"/film/My%2C+dzieci+z+dworca+Zoo-1981-30641/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Wstrząsająca ekranizacja pamiętników Christiane F. 12-letnia Christiane, dorastająca w blokowiskach Berlina, nie ma żadnych zainteresowań. Wraz z koleżanką trafia do lokalu, gdzie kwitnie handel narkotykami. Tam poznaje niewiele starszego Detlefa, który jest uzależniony od heroiny. Dziewczyna zaczyna od wdychania białego proszku, z czasem sięga po strzykawkę. Coraz głębiej grzęźnie w nałogu, a gdy zaczyna brakować jej pieniędzy, zostaje Felscherinow była konsultantką przy tym filmie, mimo to nie została uwzględniona w napisach końcowych. Większość statystów na dworcu Zoo, a także w klubie Sound zagrali prawdziwi narkomani, prostytutki i zwyrodnialcy, zebrani przez twórców wyłącznie na potrzeby filmu. 12-letnia Christiane po rozwodzie rodziców mieszka z siostrą Sabine i matką w niewielkim mieszkanku w Gropiusstadt - ogromnym, szarym blokowisku Berlina Zachodniego. Znudzona i zmęczona dotychczasowym życiem, wieczorami pożycza od matki szpilki i spaceruje po ulicach miasta, marząc o wyprawie do "Soundu" - najnowocześniejszej wówczas dyskotece ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 87%Już na wstępie nie będę ukrywała, że film "My, dzieci z dworca Zoo" niestety mnie rozczarował. Muszę przyznać, że chcąc zekranizować książkę opowiadającą o losach nastoletniej Christiane, reżyser filmu - Uli Edel miał ogromne pole do popisu, bowiem lektura jest niesamowicie wciągająca, a przede wszystkim zaskakująca. Zawsze z żalem oglądam filmy, w ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 48% Może to wina tego, w jakich czasach powstawał film, ale moim zdaniem jest okropnie niedopracowany i nieprzemyślany. Książka miała niesamowity klimat, za to film zbyt szybko przeskakuje od jednego etapu do drugiego. Przeczytałam książkę, filmu jeszcze nie obejrzałam ale przez całą książkę nie mogłam po prostu pojąć jak można być tak głupim jak główna bohaterka. Przecież zanim wzięła heroinę to doskonale wiedziała, że ludzie, którzy ją biorą bardzo szybko kończą na samym ... więcej Otóż nic podobnego. Requiem dla snu było zmyśloną historyjką podrasowaną dobrą techniką kręcenia scen i przejmującą muzyką w celu przestrogi przed braniem narkotyków i ukazania niektórych życiowych tendencji w środowisku USA. Aby owa przestroga nabrała bardziej ... więcej Ogółem film był do przeżycia, osobiście oceniłam go na 'dobry'. Jednak to zakończenie było takie nagłe, niespodziewane, że szok. Ominęli naprawdę baardzo dużo, czas tracili za bardzo na pokazywanie miasta, na początku jazdę pociągiem i pokazywaniem właściwie otoczenia i sam ... więcej Ten film pokazuje praktycznie wszystkie konsekwencje związane z zażywaniem heroiny i należy mu się szczególny szacunek za to że był taki właśnie "realistyczny". 27 listopada 2013 My, dzieci z dworca Zoo, Kai Hermann, Horst Rieck, reż. i adaptacja: Giovanny Castellanos, Teatr Kamienica Kto nie czytał książki lub nie widział filmu My, dzieci z dworca Zoo, ma okazję zobaczyć spektakl. Teatr Kamienica pokusił się o wystawienie tej pozycji na swoich deskach. Ma edukować, ostrzegać i uświadamiać młodzieć. Czy teatr to właściwe do tego miejsce? My, dzieci z dworca Zoo porusza ciężkie i ważne społecznie tematy. Alkohol, narkotyki, sex. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że dotyczą one nastoletnich dzieci. Dokładnie pamiętam film, który bardzo mną poruszył. Pewnie dlatego, że widziałam go jakieś 10 lat temu i byłam za młoda, żeby go zobaczyć. Byłam typem wzorowego dziecka, któremu nawet przez myśl nie przeszłoby nic, co w filmie się wydarzyło. Wtedy drastyczne sceny i problemy wydawały mi się nierealne, tym bardziej aby mogły wydarzyć się w Polsce. Od tamtego czasu sporo wody upłynęło, a zachowanie polskiej młodzieży znacznie zbliżyło się do wzorców sąsiadów zza zachodniej granicy. To, co kiedyś wydawało się odległe, teraz przeraża swoją skalą. Temat aktualny i warty poruszenia. Nie jestem jednak przekonana, czy taka edukacja na deskach teatru ma samym spektaklu można dużo powiedzieć. Po pierwsze, bardzo zaskakuje. Elementy performance doskonale ożywiają historię o uzależnionej Christiane. Moment, w którym aktorzy nawiązują bezpośredni kontakt z widownią zaskakuje, bawi, szokuje i wprawia w nieopisany dyskomfort. Ale to też główna zaleta spektaklu. Przełamanie pewnych konwenansów i wyjście poza określone ramy nadaje charakter przedstawieniu. Pokazuje, że poruszane tematy alkoholizmu czy narkomanii dotyczą każdego z nas, bo dotyczą ludzi, którzy żyją wśród nas. Można powiedzieć, że społecznie jesteśmy za nich odpowiedzialni. Aktorsko spektakl miło zaskakuje. Na scenie pojawiają się młodzi aktorzy, którym wróżę wiele dobrych ról. Uwagę przykuwają dwa demony sceny – Adam Serowiec i Katarzyna Ptasińska. Grają fantastycznie wcielając się w kolejne role. Nieco spokojniej, ale równie efektownie grają Marcel Sabat i Magdalena Nieć. Mają w sobie nieopisaną wrażliwość, która zatrzymuje uwagę na ich postaciach na dłużej. Niestety totalnym rozczarowaniem była gra głównej bohaterki. Nie potrafiła przekazać dramatu Christine. Wyszła mało wyrazista, mdła, zupełnie bez charakteru. Szkoda, bo pole do popisu było. My, dzieci z dworca Zoo jest spektaklem misyjnym, który powstał we współpracy z policją. Nie wiem, czy to dobry spektakl do edukowania młodzieży, ale mocno trzymam kciuki, żeby choć trochę przybliżył młodym ludziom teatr. About Latest Posts Ambasadorka teatru z zamiłowania, pedagog z wykształcenia, marketerka z zawodu, amatorka fotografii z doskoku. Zawsze blisko ludzi, ich potrzeb i emocji. Angażuje się we wszystko, co czuje, że warto robić. 0,0 Odcinek 2021 48m. Christiane chce uciec od problemów w domu i zaprzyjaźnia się ze Stellą, z którą chodzi do szkoły. Dzięki niej odkrywa grupę ekscentrycznych przyjaciół, którzy wspólnie imprezują, aby zapomnieć o kłopotach.

recenzja filmu dzieci z dworca zoo